Jak być zawsze pogodnym?

Jak być zawsze pogodnym?

Czy da się zawsze być pogodnym, uprzejmym, miłym, w dobrym nastroju? Odpowiedź zależy w dużym stopniu od wyznawanego światopoglądu.

New Age i sympatyzujące z nim kierunki psychoterapii twierdzą, że można zawsze być pogodnym. New Age głosi, iż jedyną przyczyną zła na świecie są ludzie, a konkretnie – ich sposób myślenia o świecie. Jeśli więc zmienimy swój sposób myślenia – możemy być zawsze zadowoleni, samorealizujący się i w pełni szczęśliwi. Jako katolicy uznajemy, że istnieje także zło nie stworzone przez ludzi, zło osobowe w postaci szatana, a stanu idealnego szczęścia nie da się osiągnąć na tym świecie, ponieważ ponosimy skutki grzechu pierworodnego.

Pytanie pierwsze brzmi – czy New Age daje to, co obiecuje? Ludzie kupują kolejne bestsellery znanych autorów, zapisują się na kolejne warsztaty doskonalenia osobowości i ciągnie się to latami. Wszystko co można osiągnąć – to stan chwilowej euforii, który mija po kilku tygodniach od warsztatów i zmienia się w te same codzienne problemy. Tak więc obietnice New Age pozostają niespełnione.

Pytanie drugie to – czy jako chrześcijanie skazani jesteśmy na ponury żywot? Tu także odpowiedź brzmi – nie. Stanu stałej pogody ducha nie da się osiągnąć, można jednak zrobić wiele dla utrzymania zdrowia psychicznego. Nazwijmy to higieną psychiczną.

Ludzie, którzy wydają się być zawsze pogodni.

Czasami jednak spotykamy ludzi, którzy na każdym kroku promienieją pogodą ducha i miłością bliźniego. Zastanawiamy się – jak to możliwe.

Musimy sobie uświadomić, że złe samopoczucie, złe nastroje są nie do uniknięcia. Wielu z nas jest metereopatami – tzn. jesteśmy wrażliwi na zmiany pogody. W czasie gwałtownych skoków ciśnienia atmosferycznego jest więcej kłótni, ludzie są rozdrażnieni, byle co powoduje ich irytację. Złe nastroje łatwiej nas dopadną także, gdy jesteśmy niewyspani, głodni, zmęczeni. Niektórzy nie uzewnętrzniają złego samopoczucia i nawet w najgorszych chwilach zachowują spokój. Jednak płacą za to wysoką cenę – negatywne emocje dążą do rozładowania, a skoro nie zostają wyrzucone na zewnątrz – „zjadają” człowieka od środka. Nie ma więc czego zazdrościć.

Spotykamy jednak też osoby, które serdecznie podchodzą do wszystkich ludzi i widzimy, że nie jest to skutkiem tłumienia negatywnych emocji, a raczej jakiejś wewnętrznej pogody i życzliwości. Osobiście uważam za taką osobę np. ś.p. ojca Joachima Badeniego OP. Kiedy analizujemy życie takich ludzi okazuje się, że mają wiele cech wspólnych. Np. są to zawsze ludzie prowadzący ascetyczny tryb życia. Jeżeli dla kogoś rzeczy materialne są nieważne – ma o wiele mniej powodów do irytacji. Słyszałam anegdotę o pewnym starożytnym filozofie słynącym z pogodnego usposobienia i ascetycznego życia. Otóż często widywano go przechadzającego się z błogą miną po rynku i oglądającego różne towary. Kiedy spytano go dlaczego to robi, odparł: „Sprawia mi przyjemność sprawdzanie bez jak wielu rzeczy jestem szczęśliwy.”

Ludzie zawsze życzliwi są także wolni od nałogów. Wielu z nas jest nałogowcami i nie mówię tu tylko o uzależnieniu od nikotyny, czy alkoholu. Osobiście jestem np. uzależniona od kawy. Jeżeli nie wypiję rano kawki, nie potrafię się obudzić i przez kilka godzin chodzę półprzytomna. Na pewno łatwiej irytuję się niż osoba, która powie: „Kawa, woda? Co za różnica?”. Zastanówcie się, na pewno są w waszym życiu rzeczy, których by wam bardzo brakowało, rzeczy od których jesteście uzależnieni. Mój znajomy wpada w zły humor, gdy zepsuje się mu telewizor. Inny – gdy nawali samochód i musi jechać tramwajem do pracy. Ktoś jest zły, gdy wieprzowina jest tłusta, a najgorzej ma nałogowy palacz, który rano stwierdza, że wypalił wieczorem ostatniego papierosa z paczki.

Kolejna obserwacja – ludzie zawsze pogodni dużo medytują i modlą się. Wyciszenie – uspokaja. Szczera modlitwa – a zwłaszcza rachunek sumienia, pomagają w zachowaniu równowagi emocjonalnej i umiarkowania. Gdy stajemy w prawdzie przed samym sobą i Bogiem, możemy zobaczyć siebie z właściwej perspektywy. To nie jest tak, że wszyscy są złośliwi i nieuczciwi, tylko my świetlanie nienaganni. Modlitwie, medytacji, codziennemu rachunkowi sumienia ludzie pogodni zawdzięczają pokorę. Ich życzliwość wynika z faktu, że przyznając się do swej grzeszności lepiej widzą też słabość innych i przenika ich głębokie współczucie.

Przedstawiony powyżej model życia wymaga ogromnej siły ducha. Dla człowieka współczesnego jest to tym trudniejsze, że nawiedzają nas ciągłe zmartwienia – czy jeszcze jutro będę miał pracę? Czy moje dzieci nie zachorują lub nie wpadną w złe towarzystwo? Dlatego poza ukazaniem trudnej drogi do pogody ducha, warto szukać sposobów zachowania higieny psychicznej, które pomogą w byciu przynajmniej nieco życzliwszym i sympatyczniejszym.