Ideologia gender – zagrożenie dla wychowania?

Ideologia gender – zagrożenie dla wychowania?

Coraz więcej ostatnio słyszy się o tzw. „studiach genderowych”. Sformułowanie o tyle nieeleganckie, że posługuje się spolszczoną wersją angielskiego słowa „gender”. Sformułowanie o tyle mylące, że sugeruje naukowy status zjawiska.

Rozmowa z pewną mamą. „Wiesz, moja córka miała ciekawe zajęcia w gimnazjum. Walka z negatywnymi stereotypami płciowymi. Cieszę się, że ktoś się tym zajął, bo chciałabym, żeby córka miała lepszy start w życiu niż ja…”

Zdaję sobie sprawę, że negatywne stereotypy płciowe (np. „kobieta nie umie myśleć, tylko kieruje się emocjami”) są krzywdzące. Warto jednak pamiętać, że płcie naprawdę się między sobą różnią. Mamy zarówno przywileje, jak i ponosimy koszty związane z byciem mężczyzną lub kobietą. Trzeba umieć odróżniać prawdziwe różnice od krzywdzących stereotypów.

Piszę o tym, ponieważ ideologia gender przemycana jest do szkół najczęściej pod szlachetnym hasłem walki z krzywdzącymi stereotypami płciowymi. W rzeczywistości wmawia się naszym dzieciom, że wszystkie różnice między płciami, jakie mogą zaobserwować na co dzień są sztuczne i niesprawiedliwe. Wg gender płeć jest społecznym wymysłem. Najważniejsze jest kto się kim czuje i co chce robić. Dziewczynka chce być nazywana chłopcem i grać z chłopakami w piłkę? Jeśli odmawiają – stygmatyzują ją. Chłopak chce nosić sukienkę? Ma prawo. To takie najjaskrawsze przykłady. Dobrze jest wiedzieć jakie trzy najważniejsze tezy są w ramach programów genderowych (w tym seksedukacyjnych) przekazywane naszym dzieciom.

Oczywiście nie są one formułowane jako cele programu (te są definiowane w ogólnych, szlachetnie brzmiących sloganach). Dopisuję tę uwagę, ponieważ zauważyłam, że część osób czytających ten artykuł ma problem z czytaniem ze zrozumieniem. Świadczą o tym wypowiedzi typu: „Studiowałam socjologię, specjalizację społeczno-kulturowa tożsamość płci (czyli gender) pięć lat i pierwsze słyszę, że to na tym polega 'gender’. Widocznie jestem głupia.” Cóż…

A zatem trzy najbardziej szkodliwe tezy przekazywane dzieciom w ramach programów promujących „równość, różnorodność, tolerancję”:

1) Nie daj się zniewolić swoją płcią biologiczną.
W założeniach gender rodzina taka, jaką znamy jest sposobem zniewolenia kobiet. Kobieta, która decyduje się na wyjście za mąż i urodzenie dzieci jest pozbawioną własnej woli zmanipulowaną ofiarą patriarchatu. Monogamia jest mitem. Kobieta powinna się realizować zawodowo i towarzysko a nie zajmować dziećmi.

2) Seks jest wartością samą w sobie. Wg gender normą jest rozwiązłość seksualna, masturbacja, korzystanie z pornografii. Pomysł np. zachowania czystości seksualnej do ślubu i wierności małżeńskiej jest nie tylko niemożliwy do realizacji, ale szkodliwy.

3) Tylko Ty jesteś swoim jedynym autorytetem. Część zajęć (zwłaszcza te, prowadzone przez edukatorów seksualnych) jest obwarowana zastrzeżeniem – „nie mówcie o tym rodzicom, są wychowani w zaściankowej kulturze i są zniewoleni stereotypami, nie zrozumieliby i nie uszanowali waszych poglądów”. Wyśmiewane są wartości chrześcijańskie, piętnowane jako wsteczne itp. W zamian oferowana jest bardzo atrakcyjna rzecz – „bądź swoim jedynym autorytetem. To ty, dziecko decydujesz o tym co dobre, co złe”. Psychologia rozwojowa mówi nam, że nie potrafimy wzrastać bez autorytetów, kształtujemy swoje poglądy w oparciu o światopogląd innych ludzi, nigdy w pełni samodzielnie. Gdy nastolatek odrzuca autorytet rodziców, czy innych osób ośmieszonych jako „zaściankowi” zaczyna szukać autorytetów w mediach, internecie, stając się łatwą ofiarą manipulacji.

Skąd to się wzięło?
Słowo „gender” pochodzi od łacińskiego słowa „genus” – czyli rodzaj. W języku angielskim, z którego się wywodzi „gender” było przez wieki określeniem gramatycznym. W znaczeniu używanym obecnie zastosowano je dopiero w 1955 roku. Jego autorem był seksuolog  John Money. Stworzył on teorię według której płeć biologiczna („sex”) jest czymś innym od roli płciowej (gender”). Według niego „rola płciowa” to zespół cech i zachowań nabywanych w procesie wychowania, specyficznych dla określonej kultury.

Słowo „gender” na określenie płci przyjęło się bardzo łatwo, ponieważ ludziom wydawało się, że jest zwyczajnie bardziej pruderyjnym synonimem słowa seks – oznaczającego nie tylko płeć, ale i stosunek płciowy. Nie to natomiast było celem autorów tej ideologii. Warto przy tym wiedzieć, że nie istnieje jednolita teoria gender, a wiele wzajemnie się uzupełniających. Nie będę się tu absolutnie zagłębiać w historię pojęcia ani szczegóły teorii, które się nań złożyły, Odsyłam po to do książki M.Peeters, o której kilka słów na końcu. Jeśli natomiast kogoś naprawdę interesują w tej chwili nazwiska, które przyczyniły się do powstania i rozwoju ideologii gender, proszę sobie wyguglać: źródła ideologiczne – Rousseau, Nietzche, Engels, Freud, Sanger. Autorzy, których prace miały znaczący wkład w rozwój gender: Money, Parsons, Stoller, Oakley, Wtting, Butler, Connell, Sedwick i Berlant (queer), Derrida, Haraway, Edelman… A teraz skupmy się na tym co najistotniejsze z praktycznego punktu widzenia.

Płeć to kwestia wyboru
Pierwsza z teorii gender zakłada, że płeć biologiczna, z jaką się rodzimy jest nieistotna. Dla człowieka ważna jest tożsamość płciowa jaką przyjmie. To nie wszystko. Nawet np. mężczyzna czujący się mężczyzną, ma według tej teorii prawo zachowywać się i ubierać jak kobieta, lub w ogóle rolę płciową odrzucić. Jedynie wolny wybór w tym zakresie daje człowiekowi poczucie szczęścia.

Twierdzenie to jest czysto ideologiczne,  a jego podstawowym mankamentem jest fakt istnienia nie dających się zatrzeć różnic biologicznych między mężczyzną a kobietą, obejmujących nie tylko cechy fizyczne, lecz sposób funkcjonowania.

Szczególnie wstrząsającym dowodem na to jest historia Bruce’a i Briana Reimerów. Urodzonych w 1965 r w Kanadzie chłopców poddano ze względów zdrowotnych zabiegowi obrzezania. Brusowi przypadkiem usunięto całego penisa. Zrozpaczeni rodzice poznali wspomnianego już seksuologa Johna Money’a, który przekonał ich do swej idei: „Wychowanie, nie płeć biologiczna”. Zdołał skutecznie wmówić rodzicom, że poddany terapii hormonalnej i wychowany na córkę Bruce stanie się szczęśliwą dziewczynką. Bruce, nazwany Brendą mimo usilnych starań i terapii hormonalnej rozwijał się jak chłopak. Nienawidził lalek, sukienek, szukał towarzystwa chłopców, przez których był odrzucany. Cierpiał na depresję i był w ciągłej psychoterapii u Money’a. Dopiero w wieku 14 lat dowiedział się prawdy o sobie. Poddał się operacji przywrócenia męskości, przyjął imię David, a nawet ożenił. Niestety, życie i tak zakończył 4 maja 2004 roku popełniając samobójstwo. Dwa lata wcześniej samobójczo zginął jego brat Brian, także od lat poddawany „psychoterapii” Money’a.

Namacalnym skutkiem tej ideologii są aktualne tendencje w terapii. Np. dzieci cierpiące na zaburzenie tożsamości płciowej (chłopców chcących być dziewczynkami, dziewczynki chcące być chłopcami) zachęca się do poddania operacji chirurgicznej zmiany płci i podaje hormony, które zapobiegną dojrzewaniu płciowemu w zgodzie z płcią biologiczną.

Tak samo forsuje się, by osoby transseksualne poddawać zabiegom, które sprawią że ich wygląd zewnętrzny (łącznie z wyglądem genitaliów, ale nie zawsze) będzie adekwatny do ich wyobrażeń na temat tego, kim są. Oczywiście tzw. operacja zmiany płci tak naprawdę tego nie robi. Mówią o tym otwarcie chirurdzy takich operacji dokonujący (Georges Burou, Stanley Biber) –  dostosowuje tylko wygląd do przekonań danej osoby na własny temat.

Walt Heyer – były transseksualista (a zatem osoba, która zmieniła płeć – z mężczyzny na kobietę a potem z powrotem) nazywa to samooszukiwaniem się, wchodzeniem głębiej w świat fikcji. Tym bardziej, że niektorzy transseksualiści stają się karykaturami kobiet. Wchodzą demonstracyjnie w przesadnie stereotypowe kobiece role np. starają się być seks-bombami. Dale O’Leary mówi o tym wprost: – „To dla mnie jako kobiety poniżające! Ubieranie się w seksowne ciuszki i robienie zakupów – naprawdę, to nie jest to, co czyni ze mnie kobietę!”

Konsekwencje są poważne – i to już na poziomie szkoły. Dobrym tego przykładem jest przypadek osoby nazywającej się Colin Francis – mężczyzny od 2009 roku deklarującego się jako kobieta (bez żadnej interwencji chirurgicznej), który wywalczył sobie prawo do korzystania z kobiecej szatni. Colin Francis rozbierała się w tej szatni do naga, demonstrując swoje zdecydowanie męskie genitalia. Świadkiem tego były sześcioletnie dziewczynki, lecz gdy zszokowane,  poskarżyły się, zostały oskarżone o transfobię.

Płeć to narzędzie zniewolenia kobiet przez mężczyzn
Druga z teorii gender zakłada, że role płciowe określone przez kulturę są zawsze niesprawiedliwe, wymuszają dopasowanie do określonych oczekiwań niezależnie od predyspozycji i potrzeb konkretnej osoby. Co więcej – role płciowe obowiązujące w kulturze cywilizacji zachodniej są według tej ideologii wysoce krzywdzące – przede wszystkim dla kobiet. Dlatego druga teoria jest promowana przez radykalne feministki, odrzucające typowo kobiece role jako wyraz zniewolenia.

Zgodnie z tą teorią jeśli kobieta pragnie zostać matką nie ma to nic wspólnego z jej płcią, a  wynika  z uwewnętrznionych stereotypów,  które wpajają w nią rodzice od momentu gdy sięga po pierwszą zabawkę. Jest wynikiem krzywdzącej ją indoktrynacji.

Teoria ta nie bierze pod uwagę autentycznych różnic między płciami, nie chce przyznać, że czymś innym są autentyczne różnice, czymś innym krzywdzące stereotypy.  Rzeczywiste różnice objawiają się np.w sytuacji, gdy kobiety mają naprawdę wolny wybór. Zdecydowana większość  przedkłada  macierzyństwo nad karierę zawodową.

Konsekwencje takiego podejścia do płciowości są daleko idące. Dla przykładu:  IV Światowa Konferencja w sprawie Kobiet pod egidą ONZ, która odbyła się w Pekinie w dniach 4-15 września 1995, zaowocowała dwoma dokumentami końcowymi. Na 300 paragrafów ani razu nie wspomniano pozytywnie macierzyństwa i rodziny, za to ponad 300 razy pojawiło się określenie „gender”. Uczestnicy konferencji domagali się też wprowadzenia do praw człowieka tzw. praw reprodukcyjnych. O co z nimi chodzi?

Jedną z podstawowych konsekwencji różnic płci jest fakt, że jeśli np. uprawiamy seks, może w wyniku tego dojść do poczęcia dziecka. Wiem, że to oczywiste, natomiast sposób rozumowania ideologów gender jest następujący: każdy powinien mieć prawo do uprawiania seksu w celach rekreacyjnych. Rekreacyjnych – tzn. wyłącznie dla przyjemności, bez zobowiązań, bez limitów. Niestety, kobieta może zostać ukarana dzieckiem, co jest niesprawiedliwe. Aby zrównać prawa obu płci w tym zakresie należy zadbać, by kobieta mogła uprawiać seks bez obawy o to, że zostanie ukarana za to koniecznością urodzenia dziecka! A zatem trzeba zadbać o powszechną dostępność antykoncepcji i aborcji gdy antykoncepcja zawiedzie. Aborcji na żądanie, do 9 miesiąca życia dziecka poczętego, jeśli tylko kobieta sobie go nie życzy.

Jednym z elementów walki z patriarchatem jest w związku z tym walka o powszechną edukację seksualną dzieci, tak by od małego uznawały seks rekreacyjny, a także homoseksualny (ostatnio też  sado-masochistyczny) za naturalny i pożądany.

(Jak się okazuje, ta część artykułu wzbudza największe emocje osób, które za kierunek studiów wybrały sobie gender studies, lub przynajmniej czytują feministyczne gazetki. Ciekawe czemu?)

Jeśli chodzi o przenikanie ideologii gender do globalnego zarządzania warto wspomnieć w dwóch słowach o szczycie „Planowania Rodziny”, który odbył się w 2012 r w Londynie. Jako cele do osiągnięcia na płaszczyźnie politycznej organizacje uczestniczące w szcycie wyznaczyły sobie m.in.  rozpowszechnienie laickiej wizji kobiety-jednostki, autonomicznej w swych decyzjach osobistych i rodzinnych, a co za tym idzie odsunięcie na dalszy plan (de facto – pogorszenie) polityki i praw dotyczących rodziny. Ważnym celem politycznym sformułowanym na szczycie jest promocja polityki powszechniej dostępności antykoncepcji i aborcji jako prawa człowieka, wprowadzanie nowych definicji rodzin – tradycyjne, nieheteronormatywne itp. oraz edukacja społeczna, mająca na celu wyeliminowanie „przemocy” związanej z narzucaniem dzieciom „stereotypowych” ról płciowych w rodzinach. Ideologie sterujące globalnym zarządzaniem są gotowe zmieniać praktyki kulturowe i przekonania religijne przez „edukację”. (po szczególy odsyłam na stronę: http://www.familyplanning2020.org)

Jak jest naprawdę?
Nie rodzimy się białymi kartami. Płeć jest głęboko wdrukowana nie tylko w nasze ciała lecz i w psychikę. Różnice w funkcjonowaniu społecznym obu płci wynikają w dużej mierze z uwarunkowań biologicznych. Weźmy choćby pod uwagę cykliczność nastrojów (a co niewiele osób wie – także np. efektywności intelektualnej kobiety) związanych z cyklem menstruacyjnym.

Bzdurą jest zatem założenie, że kultura gwałci naturalną neutralność człowieka, narzucając mu określone role. Można wręcz postawić tezę, że kultura wykształciła się pod wpływem naturalnych różnic między kobietami a mężczyznami, a odmienne środki wychowawcze w stosunku do chłopców i dziewcząt są odpowiedzią na naturalnie wykazywane zachowania.

Wiele z tego co nazywamy „rolą płciową” jest rzeczywiście uwarunkowane kulturowo. Widać to, gdy patrzymy na role mężczyzn i kobiet w różnych kulturach. Jednak każda kultura wyznacza inną rolę kobiecie, inną mężczyźnie i gdy wyjdziemy poza poziom zewnętrznych różnic (ubioru, rytuałów itp.) zobaczymy zaskakująco wiele podobieństw.

Warto zwrócić uwagę na badania naukowe z zakresu psychologii ewolucyjnej, wskazujące jak wiele zachowań człowieka ma głębokie korzenie związane z biologicznymi różnicami płci. Kilka z brzegu badań dla zainteresowanych:

Hines M, Alexander G.M. 2002. Sex differences in response to children’s toys in nonhuman primates (Cercopithecus aethiops sabaeus) Evolution and Human Behavior 23(6): 467-479.
Hines M, Alexander G.M. Commentary: Monkeys, girls, boys and toys: A confirmation Comment on “Sex differences in toy preferences: Striking
parallels between monkeys and humans” Horm Behav 2008 August ; 54(3): 478–481
Williams CL and Pleil KE. 2008. Toy story: Why do monkey and human males prefer trucks? Comment on “Sex differences in rhesus monkey toy preferences parallel those of children by Hassett, Siebert and Wallen.” Horm Behav 54(3): 335-358.

Ideologia gender stwarza największe niebezpieczeństwo właśnie dla wychowania.
W całej swej pokrętności i pseudonaukowości ma rację w jednej kwestii – zachowania rodziców wobec dzieci mogą ich naturalne predyspozycje związane z płcią wzmocnić, lub zniszczyć.

Dale O’Leary ostrzega, że zmiany w prawodawstwie idą w kierunku by wychowywanie dzieci w zgodzie z ich płcią biologiczną, wzmacnianie poczucia przynależności do płci, współgrających z nią zainteresowań i tendencji (np. zainteresowanie dziewczynek opieką nad lalkami, chłopców boksem) było definiowane jako przemoc psychiczna i prowadziło do odbierania dzieci rodzicom.

Wszystko to sprawia, że ostatnie wydarzenia w Polsce powinny budzić nasz niepokój, oraz pobudzać do konkretnych działań. Pod jednym względem jesteśmy w czołówce postępu światowego. Mamy prawo, podobne jak w Szwecji pozwalające na odbieranie dzieci pod pretekstem przemocy psychicznej (czego skutki praktyczne widzimy np. w sprawie państwa Bajkowskich, którym odebrano synów ze względu na podejrzenia o „przemoc psychiczną”). Być może Polska nie będzie pionierem w odbieraniu dzieci rodzicom za wychowywanie w zgodzie z wartościami chrześcijańskimi.  Jeśli jednak nie będziemy działać już teraz – przez petycje, protesty rodziców, zapytania do posłów, interpelacje, możemy za chwilę zobaczyć, że zdanie demokratycznej większości przegrywa z ideologią.

Szczególnie wrażliwe ofiary ideologii gender – dzieci z zaburzeniem tożsamości płciowej
Jak pisze dr. Jolanta Próchniewicz w swojej pracy doktorskiej: „Tożsamość (identyfikacja) płciowa, czyli przekonanie jestem płci żeńskiej, jestem płci męskiej, zaczyna krystalizować się około 18 miesiąca życia. Wtedy w dziecku, po okresie ścisłej jedności z matką, kiełkuje poczucie bycia odrębną jednostką, świadomość siebie jako odrębnej osoby. Nazywamy to „narodziny psychologiczne”.  Społeczna tożsamość płciowa to przekonanie: jestem kobietą, jestem mężczyzną. Ustala się w trzecim roku życia. Dziecko wyczuwa, czy spełnia – albo czy zawodzi – oczekiwania swojego środowiska co do roli danej płci. Identyfikacja ta jest wynikiem interioryzacji zachowań, zainteresowań i postaw, typowych dla danej płci w konkretnej kulturze i konkretnej rodzinie. Niestety, obecne w naszej kulturze rozmywanie czy negowanie różnic między płciami utrudnia osiągnięcie jasnej społecznej tożsamości płciowej.”

Ideologia gender doprowadziła jednak do tego, że niektórzy rodzice zaczynają traktować płeć jako opcję, zależną od wyboru dziecka i wychowują je w taki sposób, który może prowadzić do powstawania zaburzeń tożsamości płciowej:

„Nora i Jonas ze Szwecji nie chcą „zbyt wcześnie” decydować o tym, czy ich dziecko jest chłopcem czy dziewczynką. Postanowili nie narzucać mu płci, którą uważają za „kulturowo-społeczny konstrukt ograniczający wolność jednostki”.  Matka chce, aby jej dziecko, które nazwała Pop, rozwijało się bez żadnych ograniczeń i nie było narażone na odgrywanie „sztucznie narzucanej roli”, do jakiej zmuszają „stereotypowe wzorce”. Jej zdaniem narzucenie Pop, że jest na przykład chłopcem, byłoby „wydaniem dziecka na świat z etykietką na czole, na której jest napisane „różowe” lub „niebieskie”. Także ojciec dziecka, Jonas mówi, że tak długo, jak to będzie możliwe, Pop nie będzie narażone na wpływ osób, które traktują inaczej dziewczynki i chłopców. – Jeżeli mogę chronić moje dziecko przed zaszufladkowaniem, to chcę to robić – podkreśla. Pop czasem nosi więc sukienkę, a czasem spodnie. Dziecko samo decyduje, co na siebie włoży. Rodzice zwracają się do niego po imieniu, unikając słów „on” i „ona”.

Jakie będzie to miało skutki dla przyszłego życia dziecka? Wszystko zależy od stopnia konspiracji. Jeśli dziecko miało szansę stwierdzić „jestem chłopcem jak tata” lub „jestem dziewczynką, jak mama” to mimo zabiegów rodziców mogło dokonać prawidłowej identyfikacji płciowej. Jednak zadziałało się to wbrew staraniom rodziców. Jeśli nie… W kategorii chorób psychicznych istnieje zaburzenie tożsamości płciowej (gender identity disorder) polegające na poczuciu, że przynależy się do płci niezgodnej z biologiczną. Zaburzenie to można leczyć.  Czynnikami ryzyka są pewne podstawy biologiczne – wysoka wrażliwość emocjonalna, jednakże najważniejszą rolę w powstawaniu zaburzenia odgrywa niewłaściwa relacja z rodzicem tej samej płci, oraz niewłaściwa relacja z rówieśnikami tej samej płci.

Dlatego rodzice odwodzący syna od zabaw rywalizacyjnych, siłowych, konstrukcyjnych a zmuszający do zabawy lalkami robią mu krzywdę. Rodzice odmawiający dziewczynom prawa do zabawy lalkami, misiami i zmuszający do typowo chłopięcych wyścigów samochodzikami itp. także robią jej krzywdę. Na szczęście niewielu ludzi walczy programowo z zabawkami i zabawami typowo „chłopięcymi” czy „dzie

wczęcymi.”

Gorsza jest sytuacja dzieci szczególnie wrażliwych, u których na wczesnym

etapie rozwoju nie nastąpiła prawidłowa identyfikacja płciowa i wykształcenie społecznej tożsamości płciowej. Zachęcając i ułatwiając takiemu dziecku zabawy właściwe dla jego płci, zabawy z rówieśnikami tej samej płci pomagamy mu w naturalnym nadrobieniu straty. Upierając się przy postawie typu: „synek uwielbia przebierać się w sukienki i bawić lalkami, więc okrucieństwem byłoby mu to odbierać”,  przyczyniamy się do rozwoju problemu. Jeśli wasze dzieci  wykazują zainteresowanie zabawami typowymi dla płci przeciwnej jest to wyraźny sygnał, że potrzebuje lepszego i głębszego kontaktu z rodzicem tej samej płci. Jest to wczesny sygnał ostrzegawczy, który jednak, pod wpływem przejęcia rodziców ideologią gender, może dziecku przynieść wiele cierpienia.

Co możemy zrobić z inwazją ideologii gender do szkół?

Po pierwsze bądźmy świadomi, że konstytucja RP przyznaje rodzicom pierwszeństwo, jeśli chodzi o wychowanie dzieci. Oznacza to, że rodzice mają prawo wglądu we wszelkie programy realizowane w szkole (także w ramach godzin wychowawczych). Jeśli trafimy na program promujący treści sprzeczne z wartościami chrześcijańskimi, wystarczy skarga kilku rodziców złożon

a do dyrekcji szkoły.

Po drugie, warto wiedzieć, że gdy relacje między wami a waszymi dziećmi są dobre, same wam opowiedzą o dziwnych treściach przekazywanych w szkole. Jeśli już zło się wydarzyło i trafił do nich „edukator” np. uczący zakładania prezerwatyw jest to doskonała szansa, by porozmawiać z dzieckiem, co na ten temat sądzi. Zadziwiające jest, jak rozsądne mają z reguły oceny takich sytuacji.

Dla osób zainteresowanych konkretnym rozwojem ideologii gender (w tym jej historią, realnym wpływem na politykę państw itp.) polecam książkę:

Marguerite A. Peeters „Gender – światowa norma polityczna i kulturowa. Narzędzie rozeznania” 2013, ISBN: 978-83-7257-628-6