Proaktywność – najlepszy sposób na trudne sytuacje

Proaktywność – najlepszy sposób na trudne sytuacje

Mama dwuletniego Bartka, zostawiwszy go na chwilę samego w pokoju, usłyszała podejrzaną ciszę. Słowo „cisza” w kontekście małego dziecka może nie budzić grozy w osobach bezdzietnych, jednak każdy rodzic wie, że cichy dwulatek oznacza z reguły kłopoty. Zajrzawszy do pokoju mama rzeczywiście zobaczyła synka smarującego skórką od banana po ekranie telewizora. Pierwszym jej odruchem było załamać się, że oczywiście maluch znów broi, lecz zdołała zadać pytanie: „Co robisz Bartku?” – „Cyscę, mamo” odpowiedział synek. Było to nieoczekiwane, lecz logiczne wytłumaczenie sytuacji i o dziwo, poczuła spokój. I w tym spokoju, wytłumaczyła łagodnie dziecku, że bardzo się cieszy, że jej pomaga, ale do czyszczenia służy szmatka, a banan brudzi.

Inna historia. Pewien zmój znajomy Henryk uwielbiał spędzaj urlop, wędrując samotnie po górach. Pewnego razu podczas wędrówki napotkał sympatycznie wyglądające jezioro odkrywkowe, a ponieważ było gorąco, postanowił się wykąpać.  Nie znał miejsca i nagle zaplątała mu się w coś noga. W panice zaczął się szarpać, coraz bardziej pogrążając się w wodę. Wtedy, na granicy utonięcia przyszła mu do głowy myśl: „W ten sposób najwyżej się utopię” Nie zważając na brak tchu zgiął się i rękoma wyplątał nogę. Gdy potem leżał na brzegu przyszła mu do głowy myśl: „Gdybym się nie zastanowił, już bym nie żył.”

Pro – aktywność – co to jest?

Obie historie są przykładami tzw. proaktywności. Choć jesteśmy homo sapiens, w wielu sytuacjach reagujemy odruchowo. Zwłaszcza wtedy, gdy pojawiają się silne emocje. Często po ponownym rozważeniu sytuacji stwierdzamy, że gdybyśmy mogli wrócić w czasie, zareagowalibyśmy inaczej. A proaktywność jest właśnie takim momentem zatrzymania, po tym jak coś się zdarzy (zadziała bodziec), zastanowienia się i dokonania wyboru, zanim zareagujemy. Człowiek proaktywny potrafi zapanować nad reakcjami. Co prawda nie mamy wpływu na bodźce, lecz możemy wpłynąć na swe reakcje, poprzez umiejętne myślenie i podejście. Proaktywność to umiejętność wybierania reakcji. Jej prekursorem był psychiatra Victor Frankl, w czasie drugiej wojny światowej więzień obozu koncentracyjnego. Stwierdził, że choć każdy aspekt jego życia jest kontrolowany przez innych, nie mogą mu zabrać prawdziwej wolności. Nie mogli wpłynąć na to, co myślał i jak się czuł.  Mógł decydować o swoim wnętrzu. Mógł decydować w jaki sposób wszystko co przeżywa będzie na niego wpływać. Proaktywność, która dała wolność w nieludzkich warunkach, może też wnieść wiele dobrego w nasze życie codzienne.

Cztery kroki budowania proaktywności

Pierwszym etapem jest zidentyfikowanie tych sytuacji, w których proaktywność może być nam szczególnie przydatna.Zwykle to sytuacja, gdy spotykamy się z czyimiś silnymi, negatywnymi emocjami. Instynkt nakazuje wtedy ucieczkę lub atak. A my chcemy w tych sytuacjach dokonać świadomego wyboru. Dla rodzica małego dziecka to może być moment, gdy wybucha ono „samonakręcającym się” płaczem. Powiedzmy mama nie pozwoliła mu zjeść czekoladki ze względu na alergię, a już za chwilę maluch rozkręca się do ryku godnego co najmniej złamania nogi. Dla osoby pracującej w sklepie może być to spotkanie z poirytowanym klientem, mającym pretensje o rzeczy zupełnie niezależne od obsługującego (np. procedurę przyjmowania reklamacji) i wylewającego swe żale na niewinnego sprzedawcę.

Drugi krok to utrwalenie sobie w pamięci zdania, które może pomóc w powstrzymaniu natychmiastowej, negatywnej reakcji emocjonalnej. Na przykład „Akceptuj to, na co nie masz wpływu, zajmuj się tym, na co masz wpływ”, lub „Quid hoc ad aeternitatem?” czyli: „Jakie to ma znaczenie wobec wieczności?”. Może być to jakakolwiek sentencja, która pozwala na nabycie dystansu wobec emocji doświadczanych tu i teraz, tego co nas przytłacza.

Dobrym rozwiązaniem jest wręcz wypisanie (wydrukowanie) tego dużymi literami i umieszczenie w widocznym miejscu, tam, gdzie zwykle spodziewamy się, że wystąpi trudna sytuacja (w moich przykładach – w pokoju dziecinnym, po wewnętrznej stronie kontuaru sklepowego). Nie mamy wpływu na to, co spowodowało np. złość danej osoby, mamy wpływ na to, jak sami zareagujemy. Na tym warto się skoncentrować.

Kolejny krok to zastanowienie się, jakie w tych podbramkowych sytuacjach mamy opcje wyboru. Gdy dziecko się nakręca, mama może powiedzieć jej, że jeśli nie przestanie to nie dostanie np. deseru, może zostawić je na chwilę, informując, że wróci, gdy się uspokoi, może przekazać je pod opiekę mężowi. W przypadku poirytowanego klienta można go przeprosić i wyrazić swe zrozumienie dla jego uczuć, można wyjaśnić zasady przyjmowania reklamacji, można zastosować zdartą płytę (powtarzanie ciągle tego samego, możliwie pozytywnie sformułowanego zdania, np.: „Przyjmę reklamację po okazaniu dowodu zakupu”). Wcześniejsze opracowanie opcji jest łatwiejsze niż wymyślanie ich na gorąco, gdy budząca silne emocje sytuacja już trwa. Wybieramy z góry takie rozwiązanie, które lepiej niż reakcja automatyczna pomoże w opanowaniu emocji i rozwiązanie problemu konstruktywnie (zamiast reakcji automatycznej).

Ostatnim elementem, który nam może pomóc jest tak zwana podmiana emocji. Gdy maluch  płacze, mama może przypomnieć sobie, jakim słodkim aniołkiem jest normalnie, a zwłaszcza moment, gdy obudziwszy się rano tuli się i całując mówi: „Cześć, kochana mamusiu”. W przypadku poirytowanego klienta może pomóc wyobrażenie sobie go w sytuacji sympatycznej – np. jak bawi się radośnie ze swoim dzieckiem lub opowiada historie w gronie przyjaciół. Warto pamiętać, że większość ludzi ma przyjaciół, rodzinę, która ich kocha i akceptuje, a nieprzyjemne zachowanie – np. w sklepie wynika po prostu ze złego dnia. Podmiana emocji pomaga w zachowaniu spokoju, który jest niezbędny, by obmyśleć inny niż odruchowy sposób reakcji. Wiadomo, że to nie jest łatwe, ale jest to umiejętność warta opanowania. Dzięki temu człowiek jest znacznie szczęśliwszy i lepiej radzi sobie ze stresującymi sytuacjami.