Potęga opowieści – jak dotrzeć z przekazem do dziecka?

Potęga opowieści – jak dotrzeć z przekazem do dziecka?

Każdy rodzic doświadczył sytuacji, gdy próbował coś ważnego wytłumaczyć swemu dziecku, lecz miał wrażenie rzucania grochem o ścianę. Co można zrobić by lepiej dotrzeć z ważnym przekazem do dzieci?

Gdy byłam mała obgryzałam paznokcie. Pewnego dnia babcia opowiedziała mi historię o dziewczynce, która obryzgała paznokcie i umarła, a gdy ją pochowano następnego dnia rodzina zobaczyła, że z grobu wystaje rączka ze strasznymi paznokciami. Historia ubogacona była barwną narracją, lecz morał budził grozę. Od tego czasu już nie obgryzałam paznokci, historię pamiętam do dziś. Przykład sam w sobie jest fatalny, bo babcia odniosła sukces wzbudzając we mnie silny lęk, jednak przy okazji ilustruje on też potęgę opowieści.

Suchy komunikat, np. „nie obgryzaj paznokci, bo to niezdrowe, a paznokcie źle wyglądają” lub „myj zęby, bo ci się zepsują i będą bolały” lub „masz być w domu do 21.00, bo musisz się wyspać przed szkołą” często spływa po dzieciach jak woda po kaczce. Dlatego jedną z rzeczy, jakie można wypróbować jest ubranie tego przekazu w barwną, pobudzającą emocje i prowokującą do myślenia historię.

Jakie funkcje spełniają opowieści?

Najłatwiej niestety odwoływać się do lęku, stąd popularne w przeszłości historie, np. o dziadu, który porywa niegrzeczne dzieci, jest to jednak nieetyczne. Może powodować koszmary, a u bardziej wrażliwych nawet traumę zaburzającą rozwój emocjonalny. Jednak, aby opowiedzieć dobrą historię nie trzeba się odwoływać do lęku. Można wzbudzać ciekawość, entuzjazm, współczucie, sympatię…

Historyjki, bajki, opowieści spełniają wiele funkcji. Nie tylko informują i edukują lecz także uczą wartości. Historyjki mogą dyscyplinować oraz pobudzić dziecko do zastanowienia się nad rozwiązaniem problemu. Mogą być inspiracja do zmiany i zdrowienia (bajkoterapia, psychoedukacja). Opowiadanie historii, metafor angażuje dziecko emocjonalnie. Sprzyja to zapamiętywaniu, ale też (co ważniejsze) kształtuje postawy. Czysta instrukcja wpada jednym uchem, wypada drugim. Historia, o ile jest dobrze opowiedziana, wciąga.

Problem polega na tym, że większość z nas nie ma doświadczenia w wymyślaniu opowiadań. To jednak wcale nie oznacza, że jesteśmy skazani na porażkę. Terapeuta, a zarazem jeden z twórców terapii behawioralno-poznawczej, George Burns podaje kilka wskazówek dotyczących budowania opowieści, które mają szansę dotrzeć do dzieci i młodzieży.

W jaki sposób konstruować opowieść?

Najlepiej – zacząć od końca, czyli zastanowić się, co byśmy chcieli osiągnąć. Dla przykładu przyjmijmy, że chcielibyśmy oduczyć dziecko obgryzania paznokci. Jednak to nie jest wystarczająco dobry cel. Jeśli dziecko zacznie koncentrować się na tym, by nie obgryzać paznokci może się to skończyć porażką. Przyczyna jest prosta – gdy staramy się czegoś nie robić – zaczynamy o tym obsesyjnie myśleć. Doskonale ilustruje to historia o różowych słoniach. Mianowicie proszę teraz przez najbliższe 30 sekund absolutnie nie myśleć o różowych słoniach. Udało się? Oczywiście nie. Mimo, że normalnie nie myślimy o różowych słoniach, nasza uwaga w tym momencie skoncentrowała się na nich i zwyczajnie jest niemożliwe o nich nie myśleć. Dlatego musimy pomyśleć o jakimś celu pozytywnym. Co chcemy by dziecko zrobiło zamiast obgryzania paznokci? To zależy od przyczyny problemu. Czy dziecko robi to, ponieważ się nudzi, czy ze zdenerwowania? Jeśli dlatego, że się nudzi – naszym celem będzie nauczenie go np. żeby miało zawsze ze sobą książkę do poczytania w przypadku nudy. Jeśli ze zdenerwowania – chcielibyśmy je nauczyć, by np. głęboko oddychało i zrobiło proste ćwiczenie rozładowujące napięcie.

Gdy wiemy, co jest naszym celem – warto zastanowić się co jest ważne, ekscytujące dla naszego dziecka. Co porusza jego emocje, pobudza zainteresowanie. Protagonista – czyli główny bohater opowieści powinien być postacią, z którą dziecku łatwo się zidentyfikować. Odwołujmy się do marzeń dziecka i spraw dla niego ważnych.

A zatem niech bohaterem będzie postać w podobnym wieku, tej samej płci, o podobnych zainteresowaniach,jak nasze dziecko. Powiedzmy, że chcemy przerobić bajkę o trzech świnkach. Jeśli nasze dziecko lubi jazdę na rolkach, świnki mogą nie tyle biec z domku do domku, co jechać tam na rolkach.

Wymyślając opowieść pamiętajmy też, żeby dostosować ją do wieku słuchacza. Mniejszym dzieciom można opowiedzieć bajkę z wyraźnym morałem. Dzieci lubią słuchać bajek, bardzo mocno wczuwają się w sytuację, przeżywają przygody wraz z bohaterami, a jednocześnie zdają sobie sprawę, że to bajka, przez co czują się bezpiecznie. W świecie bajek dla dzieci panuje porządek, wiadomo kto jest zły, a kto dobry, fabuła jest łatwa do śledzenia, a dobro zawsze jest nagradzane. Znana bajka zaadoptowana do naszych potrzeb – może być strzałem w dziesiątkę.

Z nastolatkami zadanie jest nieco bardziej skomplikowanie. Historia musi być krótsza, bez moralizowania. Najlepiej, jeśli stawia dające do myślenia pytanie, dylemat do rozwikłania. Może się wręcz okazać, że z nastolatkiem bardziej konstruktywna będzie rozmowa o krótkiej metaforze – anegdotce, czy nawet memie lub demotywatorze (obrazki z prowokującym do myślenia podpisem).

Przykład zarysu historyjki o samokontroli

Zasadniczy szkielet bajki uczącej panowania nad zdenerwowaniem zamiast obgryzania paznokci Burns przedstawił na przykładzie opowieści dla siedmiolatki, która marzyła o byciu policjantką:

„Była sobie pewna dziewczynka. Miała na imię Natalia. Marzyła o tym, by w dorosłości zostać policjantką. Wyobrażała sobie, że będzie jeździć ubrana w mundur na wielkim białym koniu. Będzie wysyłana do parków i na mecze, wszędzie tam, gdzie jest tłum, by pilnować aby nikomu nie stało się nic złego. Jeżeli zobaczy coś groźnego wyciągnie stanowczym ruchem rękę przed siebie i głośno powie: „Stop!” Na tym właśnie według Natalii polegała praca policjanta – na kontroli. Na zapewnianiu bezpieczeństwa. Natalia miała jednak problem – nie potrafiła sama kontrolować niektórych swoich zachowań. Konkretnie – obgryzała paznokcie. Dlatego postanowiła, że za każdym razem gdy będzie niespokojna, zamiast obgryzania paznokci wyobrazi sobie, że jest już dużą policjantką, na białym koniu, która przejmuje kontrolę nad sytuacją. W trudnych sytuacjach zaczęła stawać prosto, jak policjant na służbie, nabierała głęboko powietrza, wyciągając rękę i stanowczo mówiła w myślach: „Stop”. Co ciekawe, zaczęła się czuć bardziej pewna siebie i już wie, że gdy dorośnie na pewno będzie potrafiła spełnić swoje marzenie.” (1)

Ważne szczegóły

Burns doradza, by przed opowiedzeniem historii dziecku dopracować ją. Oczywiście, że bohater powinien w końcu zwyciężyć, jednak warto dodać po drodze kilka wyzwań, a może nawet niewielką porażkę, tak by historia nabrała rumieńców. Następnie dodajemy szczegóły – opis pór roku, zapachów, smaków, kolorów, dźwięków. Właśnie w tych opisach zawrzemy szczegóły dzieciom bliskie. Potem warto to przećwiczyć – na przykład opowiedzieć przyjacielowi i poprawić zanim przedstawi się właściwemu adresatowi. Kilka pierwszych swych historii warto wręcz nagrać i odsłuchać. Czy fabuła jest łatwa do śledzenia? Czy nie gubię się w drobiazgach? Czy opowiadam ją z wystarczającym zaangażowaniem? Najważniejsze to się nie bać. Dzieci lubią, gdy rodzice opowiadają im historie. Nawet jeśli nie wyjdzie nam to, co pierwotnie zamierzaliśmy, będzie to czas wysokiej jakości spędzony z dziećmi.

Na deser autentyczna „przerażająca opowieść” opowiedziana przez sześciolatkę, ku pokrzepieniu, że każdy z nas jest w stanie zaimprowizować ciekawą historię. Zachowane oryginalne słownictwo. PS dziecko owszem, mówiło niektóre słowa DUŻYMI LITERAMI.

„Dawno temu była sobie dziesięcioletnia dziewczynka. Miała na imię Ola i została odrzucona z domu przez rodziców, bo się leniła. I została odrzucona w czarną noc i nie miała schronienia. Padał lodowaty deszcz. (Tu nastąpił pięciominutowy, szczegółowy opis płaszczyka przeciwdeszczowego, który miała w kieszonce.) Rano Ola spotkała czarownika, ale dobrego, który jej powiedział, że musi przestać się lenić. Więc poszła do jaskini ŚMIERCI, gdzie grasował tajny agent zamieniony przez złego Czarsztyca w potwora. A ten potwór był OGROMNY, tak ogromny, że mógł połknąć WIEŻĘ EIFLA. Miał głowę lwa i szyję ogromnego WĘŻA. I miał tyłek biały orła, ale z króliczym pomponkiem. I królicze uszy, przez co był trochę zabawny, ale PRZERAŻAJĄCY. I miał kolce. Każdy wielki jak drzewo, ale CIENKIE, że prawie nie było widać, ale KŁUŁY. I tajny agent połknął Olę. Ale wszystko się skończyło dobrze, bo uratowali ją rodzice, którzy nauczyli się jak być pracowici i Ola mogła się dalej lenić.”

(1) na podstawie:G. Burns „101 healing stories for kids and teens” New Jersey 2015, s 187-189