Dzieci odporne na złe wpływy – resilience

Dzieci odporne na złe wpływy – resilience

Jak wychować dzieci odporne na złe wpływy?

Wiemy, że „z kim przestajesz taki się stajesz”. W dobie wszechobecnych mediów społecznościowych osobami, które mogą kształtować nasze dzieci są „znajomi” z Internetu. Co można zrobić, by ochronić dzieci przed takimi złymi wpływami?

Gdy byłam mała, wychowanie było, mam wrażenie, prostsze. Rodzice mieli zdecydowanie większy wgląd w to, z kim ich dzieci przestają na co dzień. Jeśli dziecko wpadało w tak zwane „złe towarzystwo”, efekty były widoczne szybko, szybka też była ingerencja rodziców, dalszej rodziny czy znajomych, by biedną ofiarę stamtąd wyciągnąć. Dziś ogrom relacji dzieje się w ukryciu, na ekranie smartfonu czy laptopa. Rodzice mogą długo pozostawać w nieświadomości istnienia toksycznych czy wręcz niebezpiecznych znajomych dziecka. Oczywiście do pewnego momentu możemy dziecko chronić, na przykład nie kupując wymarzonego smartfonu, jednak prędzej czy później ten moment inicjacji w media społecznościowe nastąpi. Dlatego niezwykle ważna jest odpowiedź na pytanie – czy można dziecko nauczyć samodzielnie chronić się przed złymi wpływami, czy też to nadzieja z góry skazana na porażkę?

Klucz do odporności

W języku angielskim istnieje pojęcie nie do końca przetłumaczalne na polski: „resilience”. Oznacza ono zdolność przeciwstawiania się złym wpływom wszelkiego rodzaju: odporność na sytuacje stresowe, kontrolę emocji, zdolność racjonalnego podejmowania decyzji zamiast pod wpływem impulsu, odporność na negatywne wpływy społeczne. U dzieci i młodzieży zdolność ta jest słabiej rozwinięta niż u osób dojrzałych. Impulsywność i podatność na wpływ grupy są wręcz wpisane w nastoletnią fazę rozwojową. I właśnie dlatego warto wspierać swoje dzieci w rozwijaniu odporności.

Co ważne – podstawą rozwijania tej zdolności jest nauka radzenia sobie ze stresem, ponieważ to właśnie napięcie, z którym nie potrafimy sobie zdrowo poradzić zaburza zdolność racjonalnego podejmowania decyzji i popycha do szukania akceptacji innych za wszelką cenę. W stresie działamy impulsywnie, nieprzemyślanie. W stresie rozpaczliwie potrzebujemy wsparcia społecznego. Dlatego ważne jest uczenie już małych dzieci zapobiegania niepotrzebnym stresom i zdrowego rozładowywania napięcia.

Radzenie sobie ze stresem

Nauka dobrego radzenia sobie ze stresem nie oznacza chronienia dziecka przed trudnościami. Bez wyzwań nie ma ćwiczenia odporności. Owszem, uczymy dzieci unikać niepotrzebnego stresu, napięcia, jednak dzięki planowaniu, a nie przez to, że rodzic ratuje dziecko przed każdym problemem.

Jak to wygląda w praktyce? Gdy pojawia się wyzwanie, towarzyszymy dziecku, jednak nie ułatwiamy mu go zanadto. Odbywa się to już na etapie podejmowania decyzji, planowania. Powiedzmy, że dziecko chce zaprosić kolegów z klasy na urodziny. Uświadamiamy je, że o takich rzeczach trzeba informować z wyprzedzeniem, bo rodzice kolegów mogą coś innego zaplanować na ten czas. Jednak niech to dziecko samo wymyśli zaproszenia i je wręczy kolegom. Od początku uczymy też tworzenia „planu B”. Co można zrobić, jeśli koledzy już mają zajęty ten czas? Zamiast załatwić dziecku od a do z imprezę urodzinową, wciągamy je w przygotowanie jej, by miało okazję zmierzyć się z wyzwaniami.

Inny przykład – dziecko dostało złą ocenę. Dla dorosłego oczywiste będzie, że popełniło błąd w nauce. Jednak dziecko potrzebuje zrozumieć związek przyczynowo skutkowy by zaplanować dalsze działania. Podczas lekcji rozmawiałeś, nie zrobiłeś notatek, nie zanotowałeś zadania domowego i go nie odrobiłeś – skutek – brak wiedzy i zła ocena. Dlatego stwórz plan na przyszłość, pomagający zapobiec problemom. Do takiej refleksji zdolne są już dzieci wczesnoszkolne.

Ważne jest w tym uczenie samodzielności. Zamiast ratowania z każdej trudności – zachęcajmy do samodzielnego jej rozwiązania, chwalmy za podjęcie wysiłku, zadawajmy pobudzające do myślenia pytania. Właśnie to zmaganie się z trudnościami, doświadczenie, że nie wszystko przychodzi łatwo i przyjemnie buduje odporność.

Choć instynkt może nas pchać do pomagania, bądźmy czujni, zbyt często wykonujemy za dziecko czynności, z którymi poradziłoby sobie samodzielnie. Pozbawiamy je satysfakcji pokonania samego siebie, przyjemności wieńczącej wytrwały wysiłek. Warto za to obserwować zmagania dziecka i pochwalić za podejmowanie wyzwań.

Kolejnym ważnym elementem jest uczenie dzieci zdrowego rozładowywania napięcia – przez zabawę, sport, czytanie książek, rozmowę itp. Tak by nie sięgało ani po poprawę humoru „na skróty” – np. za pomocą uzależniającej gry komputerowej, ani nie próbowało stłumić tego napięcia w sobie (co nigdy nie wychodzi na dobre). Dbajmy przy tym o różnorodność, by dziecko znało wiele różnych zdrowych sposobów na stres.

Rozwój inteligencji emocjonalnej

Doskonalenie odporności to też rozwijanie inteligencji emocjonalnej – zwłaszcza z zakresie rozpoznawania emocji i radzenia sobie z nimi. Warto wzbogacać słownictwo dotyczące emocji. „Czuję złość” może mieć całe spektrum znaczeń – od lekkiej irytacji przez zdenerwowanie do wściekłości. Jeżeli rozmawiamy z dziećmi o bogactwie i różnorodności emocji, uczymy jednocześnie lepiej je rozpoznawać, a to leży u podstaw zdrowego radzenia sobie z nimi.

W stresującej sytuacji pojawiają się negatywne emocje, czasem bardzo silne. Ucząc dziecko nazywania emocji dajemy mu zarazem narzędzie ich kontroli. Bardziej przerażające jest niebezpieczeństwo nierozpoznane, niż znane. Z kolei samo zastanawianie się – „Co ja właściwie w tej chwili czuję” – pomaga w zapanowaniu nad emocjami i odzyskaniu nad nimi kontroli. Przykładem może być tu kłótnia, podczas której rodzeństwo przeszło z poziomu wzajemnego obrzucania się inwektywami do licytacji na emocje – „Jestem praktycznie wściekła na Ciebie” – „To ja jestem lepszy, bo jestem zaledwie zdenerwowany”. W rezultacie emocje szybciej opadły niż zwykle. Pomocą w nauce różnorodnych emocji może być tzw. koło emocji Plutchika.

Oczywiście to nie wszystko. Warto uczyć też technik radzenia sobie z trudnymi emocjami – np. głębokich oddechów, liczenia, odchodzenia na bok gdy atmosfera robi się zbyt gorąca itp. Pokażmy też szerszy kontekst nauki radzenia sobie z trudnymi emocjami. Ludzie potrafiący panować nad sobą, zachować pogodę ducha i szybko wracający do równowagi są zarazem bardziej lubiani. Oznacza to, że dobre radzenie sobie z emocjami pomaga w budowaniu przyjaźni.

Nauka radzenia sobie z porażkami

Kolejny ważny element treningu odporności to nauka radzenia sobie z porażką. Osobiście za najbardziej przydatne w takiej sytuacji uważam pytanie: „Czego mnie to nauczyło?”. Zamiast rozpaczać po porażce, wyciągać uogólnione wnioski, że świat jest zły, a ja sam jestem do niczego, mogę bardziej obiektywnie ocenić problem a zarazem wypracować dobre pomysły na przyszłość.

Przykład. Pewnemu dziewięciolatkowi bardzo zależało, by w jasełkach zagrać króla Heroda, który miał dużo do mówienia w czasie przedstawienia. Gdy jednak doszło do wyboru aktorów zjadła go trema i zapomniał wyuczonej kwestii. Zredukowano go do pastuszka, popłakał się i koledzy z niego się śmiali. Razem z mamą zastanawiali się, czego go to nauczyło. Stwierdził, że właściwie od początku nie wierzył, że może zostać Herodem i słabo się nauczył roli. Następnym razem mógł tak wykuć tekst, by powtórzyć go bez zająknięcia nawet obudzony w środku nocy. Stwierdził też, że mógł nie rzucać się na najbardziej popularną rolę, lecz wziąć drugą z kolei – archanioła – tu była mniejsza konkurencja i mniejszy stres.

Uczenie się na błędach, wyciąganie wniosków z porażek to niezwykle ważny element budowania odporności. Żelazo hartuje się w ogniu. Kluczem do sukcesu jest być z dzieckiem w tej sytuacji i wspierać emocjonalnie – nie tyle je pocieszać, co chwalić za podjęty wysiłek, walkę, wyciąganie wniosków, zachęcać do podejmowania kolejnych wyzwań. Osoby unikające frustracji z obawy przed porażką odczuwają (paradoksalnie) o wiele silniejszy niepokój, niż ci, którzy podejmują wyzwania.

Logika

Ostatni z kluczowych elementów budowania odporności na złe wpływy to nauka logicznego myślenia. Większość manipulacji opiera się na oddziaływaniu na emocje człowieka, z pominięciem rozumu. Dlatego właśnie już od przedszkola warto uczyć dzieci podstaw logiki. Podstawy te obejmują np. umiejętność rozróżniania faktu od interpretacji. Na przykład „Janek zbił dzbanek” to stwierdzenie faktu, a „Janek zbił dzbanek bo jest głupi i złośliwy” to interpretacja (prawdopodobnie nieprawdziwa). Gdy dziecko jest w szkole warto uczyć je rozpoznawania sofizmatów, czyli pseudoargumentów (z gr. „sophisma” – wybieg, wykręt). Polecam tu np. materiały z portalu pytam.edu.pl (zakładka lifestyle/prawda czy fałsz), gdzie na poziomie zrozumiałym dla ucznia szkoły podstawowej znajduje się omówienie najważniejszych sofizmatów.

Nauka używania rozumu jest ukoronowaniem procesu. Młody człowiek radzący sobie dobrze ze stresem, kontrolujący (na ogół, niekoniecznie zawsze, w końcu nie jesteśmy robotami) swoje emocje, a przez to zyskujący przyjaciół, radzący sobie z wyzwaniami to zarazem osoba pewna siebie. Jeżeli wyposażymy go jednocześnie w umiejętność prowadzenia logicznej dyskusji może stać się osobą ważną w grupie rówieśników. Zamiast poddawać się presji grupy, ma szanse stać się kimś nadającym jej kierunek. Ma to bezpośrednie przełożenie na wspomniane na wstępie kontakty w mediach społecznościowych.

Można zapytać, czy gra jest warta świeczki? Czy nie jest tak, że aby dobrze wychować dziecko wystarczy je kochać i być dobrym modelem zachowań? Oczywiście, że miłość i dobry przykład to podstawa. Jednak budowanie odporności wymaga więcej. Jednak czeka nas konkretna nagroda. Osoby odporne lepiej radzą sobie z wyzwaniami, podnoszą się szybciej z porażek, umieją być otwarte na innych, jednak bez toksycznej zależności. Nie boją się wyzwań i porażek, bo wiedzą, że potrafią poradzić sobie z ich skutkami i mogą oczekiwać pełnego miłości wsparcia ze strony najbliższych. Potrafią racjonalnie ocenić sytuacje i nie poddawać się impulsom. Dlatego są mniej podatne na manipulacje i złe wpływy.